Szanowni Państwo,
malarstwo Kingi Piwowarczyk prowokuje by spojrzeć na siebie, a zatem i na otaczającą nas codzienność
z przymrużeniem oka. Malowane przez Kingę wizerunki krów, które poznałam – można by powiedzieć - przypadkowo, na ekranie smartfona przeglądając media społecznościowe, już kilka lat temu zwróciły moja uwagę. Najbardziej atrakcyjna była ich programowa nonszalancja i towarzysząca jej autoironia. Tak właśnie zrodziła się myśl o wystawie, dla której razem znalazłyśmy tytuł „Cudowne lata”,
tytuł od razu rozpoznawalny, przywołujących beztroskę lat 60-tych, ale przede wszystkim mówiący o nostalgii za tym, co teraz,
z perspektywy mijających lat, postrzegamy jako beztroskie, niewinne i naiwne zarazem, kolorowe, wyjęte z ram konwenansu.
„Cudowne lata”, „kwiaty we włosach”, to coś, za czym nasza tęsknota może być w pełni usprawiedliwiona, to lata naszej edeńskiej młodości, dekada najsilniejszych nadziei na lepszy świat, w czasach na które kładł się cieniem czarny kir „wielkiej” polityki.
Kinga Piwowarczyk mieszkająca i związana życiem zawodowym z Myślenicami, jest absolwentką krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i jedną z pierwszych dyplomantek prof. Adama Wsiołkowkiego, który do dziś prowadzi tam Pracownię Malarstwa. Profesor w swojej pracy dydaktycznej dba zawsze by jego studenci poszukiwali swojego własnego języka malarskiego, ośmielali się poddawać podmiotowej interpretacji podejmowany temat a równocześnie formułowali z precyzją swoje plastyczne komunikaty. W pracowni
prof. Wsiołkowskiego powstał cykl dyplomowy Kingi Piwowarczyk - „Ekrany”, który jest malarskim dialogiem z naszą codzienną tradycją „zasiadania” przed telewizorem. Telewizorem pokazującym pomiędzy banalnymi ramówkami, również „inny świat” amerykańskiego filmu, uśmiech Charlie Chaplina, intelektualizującą autoironię Woody Alena. Cykl krowich wizerunków, który obecnie jest dla Kingi tematem malarskim, ma swoje czytelne źródło w tamtych, zapamiętanych z młodości rytuałach, kiedy odskocznią od szarzyzny każdego kolejnego dnia było wchodzenie w świat filmowej narracji.
Obrazy składające się na wystawę „Cudowne lata”, a wśród nich zabawne selfie, krowy hipiski, przywoływanie nastoju z filmów „Gorączka sobotniej nocy”, czy „Easy Rider”, w końcu dialog ze starym mistrzem Eduardem Manetem i jego, zawsze kontrowersyjnym, „Śniadaniem na trawie”, są patrząc na nie oczami antropologów, wyrazem „surrealistycznego zdziwienia codzienną rzeczywistością”,
z przyjętymi wobec niej a priori dystansem i ironią.
Zofia Weiss
2018-02-26