Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają – tak pisał Szekspir dla dorosłych.
Gaśnie światło bardzo powoli. Budzi śpiące w kątach reflektory. A kurtynę, miękką jak aksamit, niby grzywkę z oczu nam odgarnia, czyjaś ręka cicha, niewidzialna.I muzyka wokół nas zakwita, choć nie widać żadnego muzyka. Światłem, gwarem wypełnia się scena. To początek Wielkiego Patrzenia – tak pisała Ewa Skarżyńska dla dzieci. Ta drabina to schody do nieba, a ta miska to księżyc. Tamten miecz to zwyczajny pogrzebacz, A z garnków są hełmy rycerzy. Ale kto w te czary wierzy?
To jest teatr – a tak Joanna Kulmowa dla wszystkich. I wszyscy mieli rację,
myślała szukając po nocy tekstu dla dzieci, na szkolny konkurs recytatorski. Wszyscy dotykali jakiejś prawdy. Ta scena świata jest przecież do pewnego stopnia mirażem prawdziwej rzeczywistości, do pewnego stopnia złudzeniem, do pewnego stopnia oszustwem, na które wszyscy się godzimy. Konwencją, którą aprobujemy, z prostej życiowej konieczności. Jest jeszcze przecież coś więcej, coś głębiej, coś dalej. Za kulisami Wielkiego Patrzenia także toczy się życie. Często o wiele prawdziwsze. Rozgrywają się dramaty. Cierpią i radują się ludzie. Nie tylko w teatrze. Za kulisami świata także ktoś pociąga za niewidzialne sznury. Na niewidzialnych sztankietach opuszcza obrazy roześmianych dzieci idących do szkoły, albo przepełnionych uchodźcami łodzi tonących w morzu. Puszcza efekty śpiewających ptaków lub świszczących złowrogo bomb. Patrzyła w telewizor jak w sceniczny monitor. Na scenie życia toczył się kolejny dramat. Nacisnęła wyłącznik pilota. Popatrzyła na śpiące dziecko. Pragnęła dla niego innego teatru.
tekst
zbigniew stanisław kaleta